Strach jest naszym największym wrogiem

Rozmowa z Elżbietą Nowalską

– Czy uważasz się za osobę odważną?

– Lęk i odwaga to pewna skala możliwości, dla każdego indywidualnych. Taka rozmowa wewnętrzna, którą się prowadzi ze sobą, światem zewnętrznym, życiem. Chodzi o posuwanie się na tej skali w stronę odwagi, oddalanie od strachu. Idę, jak wszyscy, w stronę odwagi.

Czego bałaś się w swoim życiu?

– Ciemności, która w domu mojego dzieciństwa była straszyła mnie na nieoświetlonej klatce schodowej i w piwnicy. Bałam się tam chodzić sama. Bałam się wypowiadać w szkole, na studiach, klasówek, egzaminów. Nawet, jeśli wiedziałam, o co pytają, wolałam milczeć, chowałam się za innych. Bałam się zmarłych. Gdy zmarł mój dziadek za nic nie chciałam dotknąć jego ciała. Nadal nie przepadam za ropuchami. Śmieję się, że pewnie w jakimś swoim wcieleniu topiłam się w stawie z żabami!

Jak uporałaś się ze swoimi lękami?

– Pomaga zrozumienie siebie, sytuacji oraz uczucia, miłość. Za wspomnianymi przeze mnie lękami stało małe poczucie własnej wartości, niedowierzanie w siebie. Czasami podczas wykładów mówię „ I co, umrzemy, pochowają nas i nadal będziemy się bali?”. Ludzie się wtedy śmieją, ale faktem jest, że trzeba sobie uświadomić swoje prawo do posiadania swojego zdania, bycia takim, jakim się jest, do nie cofania się pod naporem sytuacji. Gdybym miała poszukać progu, po przekroczeniu, którego poczułam się bliżej odwagi, nie lęku, przychodzi mi na myśl pewna sytuacja na Mazurach. Siedziałam nad brzegiem jeziora czekając aż grupa sportowców zejdzie z pomostu. Czułam lęk przed przemaszerowaniem między nimi, by dojść do kąpieliska. Aż dotarła do mnie śmieszność tej sytuacji – pomyślałam, że nie boję się wejść wśród was taką, jaką jestem. Nic się nie wydarzyło, uśmiechali się życzliwie. Wycofanie, lęk, niskie poczucie wartości, uznawanie, że na coś nie zasługuje – to wszystko było we mnie. Prosta sytuacja, a dla mnie była przełomem!

– Nie sprawiasz wrażenia osoby nieśmiałej…

Rozwój wewnętrzny człowieka prowadzi go do wniosku, że sytuacje są po to, by na nie zareagować autentycznie, bez udawania kogoś kim się nie jest. Zdarzało mi się jechać na swój program w itv totalnie nie wiedząc o czym mam mówić przez 3 godziny jego trwania. To były moje najlepsze programy, bo patrząc w kamerę wiedziałam, że powiem to, co zacznie ze mnie płynąć, jako mój naturalny ciąg myślowy. Uważam, że ogromną radość sprawia wychodzenie ze schematów, definicji, ktore do nas przylgnęły lub które sobie sami zafundowaliśmy.

– Odbierasz tzw. przekazy. Boisz się duchów?

– Nie, od czasu, kiedy zrozumiałam, ze to nie duchy tylko Osobowości, które utraciły ciało. Im też się należy szacunek.

A dziś, czego się boisz?

– Nie chciałabym utracić poczucia wpływania na swoją przyszłość, ale jej się nie boję. Uczę ludzi, by poprzez zrozumienie czegoś, przestali się tego bać, by poprzez odpowiednie zareagowanie, zniwelowali strach, poczuli swoją siłę. Życie to operowanie energią, myślami i uczuciami. Mnie też spotykają w życiu trudne sytuacje, ale wiem, że jeśli się ich przestraszę, uruchomię w sobie chaotyczne procesy. Poznałam przez lata wielu ludzi, którzy pozwolili zdominować siebie strachem. Nie kończy się to dobrze, bo strach jest naszym największym wrogiem.

– O jakich lękach mówią najczęściej osoby do Ciebie się zgłaszające?

– Najczęściej jest mowa o poczuciu swojej bezradności, bezsilności w stosunku do tego, co dzieje się w życiu. Czują się słabi wobec otaczającej ich energii świata. Ale to nie ona jest winna, bo świat jest taki, jaki umieją go ludzie wykreować. Problem w tym, co dzieje się wewnątrz człowieka, jakie procesy myślowe i uczuciowe starają się go przekonać, że czeka go szeroko rozumiana przegrana. Zmieniamy się nie dlatego, że przybywa nam lat, ale dlatego, że inaczej zaczynają funkcjonować nasze myśli, uczucia a na ich bazie, umiemy inaczej reagować. Jesteśmy zbyt dorośli, by wciąż się czegoś bać – nawet samych siebie.

Rozmawiał: M.Ł